Z Camara de Lobos położonego nad samym oceanem ruszamy na jeden z najwyższych klifów w Europie.
Cabo Giaro leży zaledwie 3 km dalej w linii prostej ale ponad pół kilometra w górę. Wjeżdżamy serpentynami wyżej i wyżej. Kiedy wydaje się nam, że jesteśmy już na miejscu okazuje się to jeszcze nie koniec. Trafiliśmy do restauracji z której na dół do stóp klifu zjeżdża kolejka linowa. To jedna z dwóch możliwych dróg na dół, druga to droga morska. Z obu korzystają turyści ale także rolnicy którzy tam pracują. Znajdują się tam małe pola z uprawami.
Już sama platforma widokowa z klifu przyprawia o mdłości wielu turystów. Nie wszyscy decydują się wejść na taras wiszący nad klifem pozostając na bezpiecznej twardej bazaltowej ścieżce.
Wokół słychać: tylko nie patrz w dół, nie patrz w dół mówię! wybierz jakiś punkt daleko na horyzoncie i NIE PATRZ W DÓŁ!!
Znajdująca się pod stopami szklana prześwitująca platforma potęguje doznania. Czułam się jakbym wisiała w powietrzu, spektakularna panorama dookoła a kilkaset metrów pod stopami wzburzone fale Atlantyku rozbijające się o przybrzeżne skały. Niepowtarzalne.