Nie planowaliśmy dziś wejścia na najwyższy szczyt Madery - Pico Ruivo 1862 n.p.m.
Chcieliśmy wybrać się na północne wybrzeże wyspy ale nieoczekiwanie odcinek drogi tam prowadzącej został zamknięty na kilka godzin. Powodem był odbywający się tam rajd Rampa do Monte. Niepozornie wyglądające małe autka kryły pod maskami ogromną moc. Kto by pomyślał, że taka Toyota Yaris może narobić tyle hałasu.
I tak szukając objazdu jechaliśmy przed siebie zaglądając to tu, to tam. W końcu skończyła się droga, wjechaliśmy na parking z którego rozpoczynał się jeden ze szlaków wiodących na Pico Ruivo.
Zapewne widoki z tej trasy są niezwykłe przy słonecznej i bezchmurnej pogodzie. Cóż, my trafiliśmy na mgłę przelewającą się leniwie i zasłaniającą wszystko co w dole. Powietrze praktycznie stało w miejscu, duszno i bezwietrznie.
Pod schroniskiem u stóp szczytu chmury były już właściwie na wyciągnięcie ręki. Zeszły niżej odsłaniając wierzchołek Pico Ruivo w pełnym słońcu. Tuż poniżej szczytu utworzyła się z warstwy chmur wszechogarniająca biała pierzyna. To niezwykłe zjawisko zwane "el mar de nubes" - morze chmur.