Lewady to sieć kanałów transportujących wodę deszczową z północy na południe wyspy. Budowane były w pocie czoła przez afrykańskich niewolników stulecia temu. I od stuleci spełniają praktyczną funkcję nawadniając tereny niżej położone. Portugalczycy wykorzystali również walory turystyczne lewad i na ścieżkach biegnących wzdłuż nich przygotowali szlaki do pieszych wycieczek. Niewątpliwą ich zaletą jest to, że mają niewielkie nachylenie, chociaż położone są między górskimi szczytami. Dzięki temu gwarantują widokowy zawrót głowy.
I właśnie tego potrzebowałam: trasy nie forsującej "zaplastrowanych" stóp oraz wrażeń och!owo ach!owych.
Jako pierwszą wybrałam lewadę dos Balcoes z miejscowości Ribeiro Frio. Prowadzi do punktu widokowego z którego roztacza się panorama na dolinę Ribeira da Metade. Wokół prastary las czyli gąszcz nie do przebycia, mgła przysłaniająca szczyty, słońce za chmurami, deszcz wiszący tuż nad głową i cisza......
Tą nieco mroczną scenerię przerywają beztroskie i bezczelne w swoim zachowaniu małe ptaki - zięby(?). Nadfruwają z każdej strony kiedy tylko turyści otwierają swoje plecaki. My wstrętne człowieki karmimy je okruchami z bułek z drożdżami, glutaminianami i konserwantami, w imię jakże uroczego spektaklu. Przyznaję się, że również zaspokoiłam swoją próżność pstrykając fotki tym uroczo pozującym ptaszkom.
W Ribeiro Frio wstąpiliśmy do hodowli pstrągów z której dorosłe sztuki trafiają wprost na stół do restauracji obok. Ryby według rozmiarów od najmniejszych do największych pluskają się w basenach z krystalicznie czystą wodą. Wzdłuż alejek pomiędzy basenami połączonymi siecią kanalików rosną równo przystrzyżone żywopłoty, drzewiaste paprocie i mnóstwo innych roślin zupełnie mi nieznanych. Pięknie.