Sezon miał rozpocząć się w tym roku na przełomie kwietnia i maja. Na pierwszy etap rejsu zgłosił się Marek, zebrał załogę i ruszył.
Jednak na miejscu zdarzyła się seria wypadków, które uniemożliwiły mu zakończnie zaplanowanej podróży. Mam nadzieję, że Marek sam napisze o szczegółach. Dodam tylko, że były to między innymi pożar, awaria silnika oraz mielizna.
W efekcie początek naszego etapu przesunął się do tyłu o jakieś 150 km. Szkoda. Liczyliśmy, że tegoroczny urlop spędzimy już częściowo nad Morzem Śródziemnym. Pozostaje nam zabawa na kanałach 180 km odcinek ze śluzami średnio co 2 km.
Walizki spakowane, odrobina prowiantu (zakupy robimy na bieżąco), silnik po generalnym remoncie (wymagał tego po perypetiach Marka), mapa kanałów raczej poglądowa ale trasa dobrze opracowana.
Lepiej czy gorzej przygotowani wyruszamy.
Na kilka pierwszych dni dołącza do nas Celestyn.