Kolejny dzień zaczynamy od awarii silnika, nie chce odpalić. O losie!!! Przecież jest po przeglądzie. Prawdopodobnie to rozrusznik. Pozostaje jedynie ręczna forma startu silnika - ze sznurka.
Celek przejął ster. My leniuchujemy.
Płyniemy przez typową francuską wieś, wokoło łąki i pastwiska, krowy i te obrzydliwe muchy, które tną jak diabli.
Wieczorem po 12 śluzach cumujemy przy pomoście w środku jakiegoś niczego i poza nami nie ma tu nikogo.